Już za kilka lat. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, na której przebywał Sławosz Uznański-Wiśniewski, za kilka lat zakończy działalność. Do oceanu wpadnie w Punkcie Nemo, który jest największym kosmicznym cmentarzem na świecie. Dlaczego akurat tam kierowane są szczątki obiektów sprowadzanych z orbity? Sławosz Uznański-Wiśniewski wrócił na Ziemię po prawie trzytygodniowym pobycie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Ten zaawansowany technologicznie obiekt służy jako platforma dla badań naukowych i eksperymentów kosmicznych od prawie trzech dekad. Powoli zbliża się koniec misji. Na 2030 roku zaplanowano zakończenie jej działania. Stacja ma opaść na Ziemię na początku 2031 roku. Miejsce jej wodowania nie będzie przypadkowe.Punkt Nemo – co to jest? Gdzie się znajduje?Punkt Nemo znajduje się w południowym Pacyfiku, mniej więcej w połowie drogi między Nową Zelandią a południem Chile. Współrzędne geograficzne tego miejsca to 48°52′S 123°23′W. Jego nazwa nawiązuje do kapitana Nemo, bohatera powieści Juliusza Verne’a „20 000 mil podmorskiej żeglugi” z 1870 roku. Jest też drugie jej źródło. W języku łacińskim „nemo” to dosłownie „nikt”. I rzeczywiście – Punkt Nemo znajduje się z dala od wszystkiego. Najbliższy zamieszkały kawałek lądu – Wyspa Wielkanocna – położony jest ok. 3000 kilometrów od niego. Nie ma tam właściwie żadnych ryb.Zobacz też: Ma rozmiar boiska, leci z prędkością 28 tys. km/godz. Oto ISSPunkt Nemo oficjalnie zidentyfikowany został w 1992 roku przez chorwacko-kanadyjskiego inżyniera Hrvoje Lukatela, który przy pomocy specjalnych algorytmów matematycznych obliczył najodleglejszy punkt od lądu. Ale już w latach 70. jego okolice służyły jako miejsce, do którego trafiały sprowadzane na Ziemię obiekty kosmiczne.Stacje Mir i Tiangong-1 w Punkcie NemoW rejonie Puntu Nemo spoczywają szczątki ponad 260 dużych obiektów kosmicznych, co czyni go zdecydowanie największym kosmicznym cmentarzem na świecie. Najsłynniejszym obiektem, którego pozostałości spadły w tym miejscu, była rosyjska stacja Mir, poruszająca się po orbicie okołoziemskiej w latach 1986-2001. Do Punktu Nemo trafiały też szczątki rosyjskich statków zaopatrzeniowych Progress, które wielokrotnie były wykorzystywane do dostarczania ładunków na ISS i inne stacje orbitalne. W tamtym rejonie miejsce miał również koniec deorbitacji chińskiej stacji Tiangong-1 w 2018, choć zdecydowana większość jej elementów spłonęło w atmosferze.Zobacz też: Ile Uznański-Wiśniewski zarobi za lot w kosmos? Stawki robią wrażenieGeneralnie znaczna część obiektów kosmicznych ulega spaleniu w trakcie deorbitacji. Do oceanu trafiają jedynie najtrwalsze elementy: stalowe zbiorniki, silniki rakietowe, fragmenty pancerzy i osłon termicznych.Nigdy nie przeprowadzono oficjalnej ekspedycji badawczej, która próbowałaby wydobyć cokolwiek z dna w rejonie Punktu Nemo. Głównie dlatego, że byłoby to nieopłacalne i technologicznie bardzo trudne. W dodatku niektóre szczątki mogą zawierać substancje toksyczne lub radioaktywne.