Lotnisko wciąż zamknięte. Cztery osoby zginęły w katastrofie niewielkiego samolotu na lotnisku Southend pod Londynem – poinformowała brytyjska Press Association. Obiekt w dalszym ciągu jest wyłączony z użytku. Do wypadku doszło w niedzielne popołudnie. Niewielka maszyna Beech B200 King Air rozbiła się tuż po starcie i momentalnie stanęła w płomieniach po uderzeniu w ziemię. Lotnisko Southend znajduje się około 56 km na wschód od stolicy Anglii. Korzysta z niego m.in. tania linia easyJet, latająca do europejskich kurortów wypoczynkowych.Cztery osoby zginęłyBrytyjska agencja informacyjna Press Association podała w poniedziałek, że w wyniku tej katastrofy lotniczym zginęły cztery osoby. Według niepotwierdzonych informacji śmierć poniosło dwóch pilotów i dwójka pasażerów. Policja w Essex stwierdziła, że ofiary były najprawdopodobniej obcokrajowcami.Czytaj także: Białoruski śmigłowiec strącił rosyjski dron. Zmierzał w kierunku Ukrainy– Byłem na lotnisku z żoną i dziećmi, aby obserwować samoloty, ponieważ moi synowie bardzo się nimi interesują. Pomachaliśmy pilotom samolotu, zanim ten spadł – powiedział BBC John Johnson, jeden ze świadków zdarzenia.– Widzieliśmy uśmiechniętych pilotów, a my wszyscy odwzajemniliśmy uśmiech. Samolot obrócił się o 180 stopni w stronę miejsca startu, uruchomił silniki i minął nas, kontynuując lot po pasie startowym. Wystartował po około trzech lub czterech sekundach. Zaczął mocno przechylać się w lewo. Powiedziałem żonie, że to nietypowe. Zwykle nie widujemy samolotów wykonujących skręt na tym etapie wznoszenia. W ciągu kilku sekund samolot przewrócił się i uderzył w ziemię. Powstała ogromna kula ognia – zrelacjonował Johnson.Lotnisko Southend w dalszym ciągu pozostaje zamknięte.Samolot poleciał w niedzielę ze stolicy Grecji, Aten, do Puli w Chorwacji. Stamtąd zmierzał do Southend, a następnie miał wrócić do macierzystego portu w Lelystad w Holandii. Maszyna należała do floty holenderskiego przewoźnika Zeusch Aviation.