„Rozmowy (nie)wygodne” Mariusza Szczygła Małgorzata Ostrowska po narodzinach syna próbowała pogodzić pracę z macierzyństwem. – Dzwonek do drzwi, otwieram. Stoją dwie panie – starsza i młodsza. Starsza mówi, że się dowiedziała, że urodziłam dziecko i chcę je oddać. To ona przyprowadziła córkę, która chętnie zaopiekuje się nim. Ręce, nogi mi opadły – wyznała artystka w programie „Rozmowy (nie)wygodne” TVP Info. W piosence „Alchemia” Małgorzata Ostrowska śpiewa, że „czasami patrzy w bezlitosne oczy lustra”. Co dzisiaj w nim widz?– Czasami widzę osobę zmęczoną, czasami osobę, którą chcę pokazać ludziom. Tej zmęczonej nie chcę. Widzę kobietę, która przeszła całe mnóstwo zdarzeń losowych. Czytam to na mojej twarzy. Nie chcę, żeby czytali to ludzie z zewnątrz. Mam wbudowaną maskę ochronną – przyznała.Dodała, że całe życie nosi tę maskę. – To nie jest szczelna maska, odgradzająca mnie od świata. To jest maska, która daje mi komfort – podkreśliła artystka. Czy patrząc w lustro widzi kobietę, która odważnie broni swojego zdania i nie da sobie w kaszę dmuchać?– To jest jedna Małgorzata Ostrowska, a jest też druga, która – niestety – jest bardzo wrażliwa, łatwa do zranienia, boi się oceny ludzkiej. Walczę z tym, bo wiem, że to jest nieistotne, ważne jest to, co mam w sobie. Należałoby to wzmacniać, na tym swój świat budować, ale nie ma świata, który jest jednorodny. Wszyscy mamy wątpliwości, momenty siły i słabości. I to jest fajne – stwierdziła.Dwie OstrowskieDodała, że jest bardzo delikatną osobą. – Myślę, że ta delikatna Małgorzata Ostrowska nie byłaby w stanie istnieć, żyć bez tej silnej. I odwrotnie. Ta na scenie nie byłaby w stanie funkcjonować bez tej subtelnej, delikatnej Małgorzaty Ostrowskiej. Obie się dopełniają – powiedziała.Stylizacje Ostrowskiej na scenie zawsze były odważne, ekstrawaganckie i z pazurem.– Taką miałam duszę i chciałam być szczera wobec samej siebie. Wiedziałam, że na świecie są ludzie, którzy się ubierają inaczej, wyglądają inaczej i to było fajne. Nie zastanawiałam na tym, czy robię coś wbrew, chociaż rzeczywiście ludzie nawet na ulicy dawali mi do zrozumienia, że im się to nie podoba, ale oni mnie się też nie podobali – stwierdziła.Czytaj także: Mariusz Szczygieł: w „Rozmowach (nie)wygodnych” jestem sobą„Byłam butnie nastawiona do świata”Syn Małgorzaty Ostrowskiej, Dominik, gra w jej zespole jako gitarzysta. Wokalistka zaprzecza, że jest maminsynkiem.– On i jego żona są bardzo samodzielni, tak dalece, że nawet nie chcą przyjmować pomocy. A to, że gra u mamy w zespole, to jest jego odwaga, żeby zmierzyć się z takimi zastrzeżeniami. Osiem lat przy zespole był pracownikiem technicznym, nosił paczki, rozkładał je na scenie, robił próby, żeby zespół nie musiał być w to zaangażowany. Dopiero, jak się nauczył grać na gitarze wystarczająco dobrze, dostąpił zaszczytu pojawienia się na scenie jako artysta – zdradziła piosenkarka.Szczygieł przypomniał, że kiedyś po syna przyszły dwie panie.– To było dramatycznie okropne. Urodziłam dziecko i byłam bardzo butnie nastawiona do świata. Stwierdziłam, że dziecko nie zaburzy mojej pracy zawodowej. A to były inne czasy i nie zatrudniało się opiekunek do dziecka, nie jeździło się w trasy z dzieckiem, to było nie do pomyślenia – opowiada.„Mój świat wywrócił się”Piosenkarka przyznała, że po urodzeniu dziecka postanowiła nie schodzić ze sceny, ale wiązało się to z wieloma wyrzeczeniami.– W momencie, kiedy usiłuję to wszystko pogodzić, dzwonek do drzwi w bloku. Otwieram, stoją dwie panie – starsza i młodsza. Starsza mówi, że się dowiedziała, że urodziłam dziecko i chcę je oddać. To ona przyprowadziła córkę, która chętnie zaopiekuje się dzieckiem. Ręce, nogi mi opadły. To było coś okropnego. Mój świat, który wywrócił się z powodu urodzenia dziecka, nagle wywrócił się po raz kolejny, bo sobie uświadomiłam, jak jestem odbierana – wyznała.Przyznała, ze kobiety nie miały do niej, jako matki, zaufania.– Z tymi postawionymi włosami, makijażami, przecież ona to dziecko udusi, utopi w wannie. Jak Dominik miał dwa lata, zarządziłam bardzo długą przerwę w życiu zawodowym, bo nie dałam rady tego połączyć. Dziecko było ważniejsze od kariery. Zdecydowanie. Jestem z tego bardzo zadowolona – podsumowała. Czytaj także: „Kiedyś chciałam ze sobą skończyć”. Stanisława Celińska szczerze o chorobie alkoholowej