Bronisław Komorowski w „Trójkącie politycznym”. Bronisław Komorowski, były prezydent RP, jest przekonany o tym, że wybór Karola Nawrockiego na kandydata w wyborach prezydenckich jest „złą” decyzją Jarosława Kaczyńskiego, a prezes Prawa i Sprawiedliwości „już o tym wie”. W serii pytań zwanej politycznym ping-pongiem w „Trójkącie politycznym” Bronisław Komorowski usłyszał pytanie o to, czy wybór Karola Nawrockiego przez Jarosława Kaczyńskiego był zły czy dobry. – Zły – odpowiedział szybko Komorowski i dodał: – Kaczyński już o tym wie.„Prestiż, żyrandol i weto”?Były prezydent w latach 2010-2015 nie zgodził się z twierdzeniem, jakiego użył kiedyś Donald Tusk, że prezydentura w Polsce to „prestiż, żyrandol i weto”.Czytaj także: Kontrowersyjny rumuński polityk na wiecu Nawrockiego. „Rosja się cieszy”Komorowski uznał to za „niezbyt mądrą wypowiedź, przejaw rozgoryczenia po przegranych wyborach”. – Nie ma polityka, który by nie marzył, żeby zostać prezydentem – stwierdził polityk i ocenił, że bycie prezydentem to pełnienie funkcji „matko-ojca”.Jego zdaniem dobry kandydat do Belwederu powinien mieć „doświadczenie polityczne, budzić sympatię i mieć ambicje zrealizowania planu”, czyli „mieć odwagę”.Komorowski ocenił, że poniedziałkowa debata nie wpłynie szczególnie na zmiany w preferencjach wyborczych. – Rafał Trzaskowski broni tego, co ma, a ma dużo. Pan Nawrocki broni się przed stratami, a jednak je ma. Wydaje mi się, że będzie stabilizacja z uwzględnieniem, że być może niektórzy z kandydatów coś tam lekko zyskają – stwierdził i wskazał na Magdalenę Biejat i Szymona Hołownię, ale „wielkich zmian nie zapowiadam w poziomie poparcia”.Za polaryzację odpowiadają media społecznościoweZapytany o stawkę tych wyborów, prezydent Komorowski odparł, że jest nią to, czy „Polska odejdzie od ryzyka rządów radykałów i fundamentalistów prawicowych”.– Co nie oznacza, że nie boję się radykałów i fundamentalistów lewicowych. Ich też nie życzę przy władzy. Stąd nadzieja, że Rafał Trzaskowski będzie się starał być prezydentem wszystkich Polaków, w tym także nie tylko własnego elektoratu, że nie popełni błędu pana prezydenta Andrzeja Dudy, który kiedyś powiedział wprost, choć się później wycofywał, że czuje się prezydentem PiS-u – powiedział.Czytaj także: Koalicja bez Lewicy? „Nie zawsze zachowują się fair”Komorowski życzyłby sobie prezydentury łączącej środowiska polityczne i łagodzącej spór. Wspominając własny czas w Pałacu Prezydenckim, przypomniał, że zaprosił do współpracy w Jarosław Kaczyńskiego i przyznał, że przez pewien czas udawało się znajdować wspólny język, szczególnie przy ustawie powodziowej.– To była moja pierwsza ustawa. I on (Kaczyński) jak już był w projekcie, to pracował do środka na rzecz sukcesu projektu. Jak się obraził, to się oczywiście to skończył – mówił 72-letni polityk.– Problem polega na tym, że to, co kiedyś było folklorem politycznym, dzisiaj oddziałuje na opinię publiczną o wiele mocniej, między innymi poprzez media społecznościowe, które są niekontrolowalne, często nieodpowiedzialne. Można wszystko powiedzieć, nakłamać, napluć na kogoś i żadnej odpowiedzialności – ocenił Komorowski, gdy padło pytanie o polaryzację społeczeństwa i perspektywy prawdziwego współdziałania. Łatwiej sprzedaje się krew i spermaKomorowski porównał ten proces do poprzedniej tabloidyzacji mediów tradycyjnych. – Łatwiej się sprzedaje, prawda, krew, sperma, nie wiem, jakieś inne rzeczy niż pozytywne przykłady życia, działania – ocenił były prezydent i zapewnił, że „wierzy w mądrość rodaków”, którzy „zaczną się domagać polityki, która nie jest polityką trumpowską”, że liczy się tylko interes „mojej partii”.Komorowski nie widzi w Nawrockim polityka, który mógłby łączyć, bo nie ma w sobie „pokory” zdobytej „nabijaniem sobie politycznych guzów”. – Ma natomiast za sobą tyle niejasności, życiorysowych i innych, że strach myśleć, co tam się jeszcze może wynurzyć. Ja bym nie wiązał z nim nadziei na jakieś przełamanie wrogości w społeczeństwie, w narodzie – zaznaczył.Czytaj także: Sugestie z USA i szybka reakcja MON. „Polska nie wyśle żołnierzy na Ukrainę”Komorowski ocenił, że przepisy stworzone kiedyś o konieczności zebrania 100 tys. nie są adekwatne do współczesności i potrzebne są zmiany, bo w wyścigu biorą udział kandydaci, którzy „rozmydlają” tę kampanię.Wojna w UkrainieKomorowski odpowiedział też na pytania o sprawy międzynarodowe i przyznał, że „należy do sceptyków” w kwestii szybkiego zakończenia wojny w Ukrainie. – Uważam, że Putin zrobi bardzo wiele, aby nie mieć skrępowanych rąk w sprawach Ukrainy, bo on w dalszym ciągu ma cele maksymalistyczne, tzn. wykończyć Ukrainę jako niepodległe państwo o orientacji prozachodniej. Niestety, pomógł mu w tym w znacznej mierze prezydent Trump. Osłabił morale Ukrainy, armię ukraińską, zbudował nadzieje Putina i przekonanie, że można dostać wszystko – mówił.