Odeszła 17 czerwca 2010 roku w Nowym Jorku, gdzie mieszkała przez ponad 40 lat. Elżbieta Czyżewska była jedną z najpopularniejszych polskich aktorek lat sześćdziesiątych. Publiczność ją kochała, chwalili krytycy, reżyserzy chętnie angażowali. Od ukończenia szkoły teatralnej w 1960 r. do wyjazdu z Polski do USA zagrała w ponad 20 filmach. Odeszła 17 czerwca 2010 roku w Nowym Jorku, gdzie mieszkała przez ponad 40 lat. Elżbieta Czyżewska była jedną z najpopularniejszych polskich aktorek lat sześćdziesiątych. Publiczność ją kochała, chwalili krytycy, reżyserzy chętnie angażowali. Od ukończenia szkoły teatralnej w 1960 r. do wyjazdu z Polski do USA zagrała w ponad 20 filmach. Była wyrazista, piękna i charyzmatyczna. 22 czerwca telewizyjna Dwójka pokaże film dokumentalny o Czyżewskiej pt. „Aktorka”. Nazywano ją „polską Marilyn Monroe”, albo „Cybulskim w spódnicy”. Przez tych siedem lat, które przepracowała w Polsce grała w komediach, filmach wojennych i kinowych arcydziełach. Historia jej życia przypomina trochę baśń o Kopciuszku, tylko happy end się nie udał. <br/><br/> Elżbieta Czyżewska urodziła się 14 maja 1938 r. Po wojnie została sama z matką i siostrą, w domu się nie przelewało. Przez pewien czas mieszkała nawet w domu dziecka. W Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie była jedną z najzdolniejszych aktorek. Już na trzecim roku studiów rozpoczęła współpracę ze Studenckim Teatrem Satyryków (STS). To ona pierwsza zaśpiewała piosenkę „Kochankowie z ulicy Kamiennej” z pięknym tekstem Agnieszki Osieckiej do muzyki Wojciecha Solarza. <br/><br/> Po studiach, które skończyła w 1960 r. grała bez przerwy – w filmie, teatrze. Praca była jej żywiołem. Wystąpiła m.in. w filmach: „Zaduszki”, „Godzina pąsowej róży”, „Gdzie jest generał”, „Giuseppe w Warszawie”, „Żona dla Australijczyka”, „Rękopis znaleziony w Saragossie”, „Rysopis”, „Niekochana”, „Małżeństwo z rozsądku”, „Wszystko na sprzedaż”. <br/><br/> Elżbieta Czyżewska była prototypem bohaterki „Białej bluzki” Agnieszki Osieckiej oraz zainspirowała Jerzego Bogajewicza, reżysera filmu „Anna”.W 1967 r. wyszła za mąż za dziennikarza i pisarza Davida Halberstama, amerykańskiego korespondenta w Warszawie i laureata Nagrody Pulitzera. Wkrótce po ślubie Halberstam napisał artykuł krytykujący za antysemityzm ekipę Władysława Gomułki. Za karę został z Polski wyrzucony. Jego znajomi wspominają, że bardzo się z tego ucieszył, bo Polski już miał dość. Razem z nim wyjechała Czyżewska i natychmiast zatrzasnęły się za nią drzwi. Nie miała powrotu. Nie porzuciła jednak aktorstwa. Mawiała podobno: „Mogę być psem, koniem, słoniem, ale muszę grać”. <br/><br/> Kinga Dębska i Maria Konwicka przygotowały film dokumentalny o Elżbiecie Czyżewskiej. Skupiły się na nowojorskiej części życia aktorki. Jak mówiła podczas premiery w warszawskim kinie Kultura Konwicka, właśnie w USA miała Czyżewską okazję bliżej poznać, przyjrzeć jej się. <br/><br/> W filmie przyjaciele i znajomi aktorki opowiadają o jej nieudanym małżeństwie z Halberstamem, które rozpadło się po 11 latach, o wygranej walce z alkoholizmem i upartym dążeniu do tego, żeby grać, jak najwięcej grać. Czyżewskiej udało się wystąpić w kilku amerykańskich filmach, dużo grała w etiudach studenckich, w teatrach offbroadwayowskich. Jak podkreślają jej znajomi, miała wyraźny polski akcent, a to nie pomagało w zawodowym życiu w USA.Elżbietę Czyżewską wspominają między innymi: Andrzej Wajda, Beata Tyszkiewicz, Małgorzata Potocka, Liliana Komorowska, Daniel Olbrychski, Michał Urbaniak, Adam Holender, Gay Talese (pisarz), Nancy Weber (pisarka), Hanna Hartowicz (założycielka Nowojorskiego Festiwalu Filmów Polskich), dramaturg John Guare, aktor Omar Sangare czy Barbara Sass-Zdort. Jest w filmie także wypowiedź Meryl Streep, która wspomniała elektryzujące spotkanie z Czyżewską. Była nią zafascynowana i urzeczona. W 1974 roku Streep zagrała z Czyżewską w teatrze Yale Repertory Theatre, w przedstawieniu „Biesy” Dostojewskiego w reżyserii Andrzeja Wajdy. Streep, zafascynowana grą Czyżewskiej, poprosiła ją o lekcje. Potem wzorowała się na niej, grając Zofię Zawistowską w „Wyborze Zofii”, za którą to rolę dostała Oscara. Jak wspomina Guare, William Styron napisał powieść „Wybór Zofii”, która stała się kanwą scenariusza filmu Alana J. Pakuli, będąc pod olbrzymim wpływem Czyżewskiej. <br/><br/> Guer przywołał także historię, jak to Czyżewska miała zagrać w spektaklu Louise’a Malle’a, ale nie wytrzymała nerwowo i przed próbami, podczas przyjęcia strasznie się upiła. Malle wtedy zrezygnował z wyreżyserowania sztuki. <br/><br/> Jak wspominają jej znajomi, Czyżewska żyła intensywnie, miała olbrzymią ciekawość świata, ciągle się uczyła. A do każdej, nawet małej, roli przygotowywała się tak, jakby miała zagrać główną postać w wielkim filmie. I czuła się Amerykanką.Była zjawiskiem niesamowitym, jednocześnie przyciągała i odpychała. W Nowym Jorku prowadziła dom otwarty, chętnie pomagała emigrantom z Polski. <br/><br/> „Ela, tak jak ja, była w pozycji oczekiwania. Żyła pod prąd. Czekałyśmy, co będzie dalej. Zajmowałyśmy się filozofowaniem. Poza tym to niesamowita osobowość. Odwiedzałam ją koło siódmej wieczorem, gdy wracałam z pracy. Ona właśnie wstawała, bo, jak mówiła, żyła według czasu japońskiego. Przychodzili do niej ludzie wszystkich nacji. Nikogo nie zapraszała. To było spontaniczne. Oni po prostu chcieli tam być. Ktoś przyjeżdżał z Polski, ktoś inny przychodził niezapowiedziany z ulicy. Ela umiała wyzwalać spontaniczne zachowania, wyciągać z ludzi niesamowite opowieści. Odbywały się tam różne psychodramy, z katharsis, jak w greckim teatrze. Ela to reżyserowała, tworzyła samą sobą. Po paru godzinach zwykle jechałam do domu, a to trwało dalej całą noc – tak Maria Konwicka wspominała Elżbietę Czyżewską w „Wysokich Obcasach” ze stycznia 2015 r. <br/><br/> <b> Film „Aktorka” o Elżbiecie Czyżewskiej w reż. Kingi Dębskiej i Marii Konwickiej pokaże TVP2 22 czerwca o godz. 23.05 </b>